Długo zbierałem na samochód marzeń, jeżdżąc poczciwą starą Mazdą 323 przez wiele lat. Jak już udało mi się zebrać pieniądze, wiedziałem czego chcę. Na celowniku było max roczne auto z mocnym silnikiem i charakterem, które będzie wygodne, niezawodne i z którym nie będę mógł się rozstać po dojechaniu do celu. Kocham sportowe samochody i jeszcze dwa miesiące temu w życiu nie powiedziałbym, że zainteresuje mnie KIA. Oglądałem hot hatche (golf gti, octavia rs), oglądałem szybkie japończyki (subaru brz), patrzyłem na trochę starsze bmw. W każdym z tych aut mogłem się do czegoś przyczepić (bite, mimo że właściciel twierdził inaczej a auto miało pół roku; tutaj do wymiany to, ale tylko to!, itd.). Generalnie na przerwach w pracy non stop szukałem ciekawych ogłoszeń, zmęczony doświadczeniami w rozmowach z szalonymi sprzedawcami. Zmęczony oglądaniem tego, co człowiek potrafi w kilka miesięcy zrobić z fajnym wozem i jak to potem ukrywa.
W jakiś dzień na na otomoto wyskoczyła mi piękna biała 3-drzwiowa Pro Cee'd GT z 2014 (grudzień) i 7800 km przebiegu. Od strony technicznej parametry bardzo mi odpowiadały,.... Myślę sobie, no way, nie będę kupował auta marki KIA skoro kasa miała iść na coś naprawdę niezwykłego.
Ale co tam, nie zaszkodzi sprawdzić, prawda?
Podjechałem do sprzedawcy. Okazał się nim pan z 1941 roku (rockandrollowy pan, z pięcioletnią córką), który wprawdzie kupił to sexowne auto dla siebie w polskim salonie - ale mu nie spasowało i zamienia je na Sportage...Pierwszy właściciel, polski salon. Auto jeżdżone raz na kilka dni, traktowane jak aston martin. Dobra cena. Jednej rysy nie było. Byłem podjarany jak dzieciak, starając się tego po sobie nie pokazać. Doszło do transakcji
Kiedyś KIA produkowała tylko beznadziejne auta, ale nie warto zawsze kierować się stereotypami. Bardzo polubiłem Ceeda GT. Żona się śmieje że jest zazdrosna bo czasem przesadzam z dbaniego o niego. Ale w końcu kasa poszła....na coś naprawdę niezwykłego