Wypadek Ceed - upierzona ofiara śmiertelna :(
Napisane: 19 cze 2009 07:48
Niestety, dzisiaj rano odwożąc dziecko do żłobka miałem wypadek, sprawca zginął na miejscu
Ruszałem ze świateł na dwupasmówce jako pierwszy, ogólnie jak to rano tłok, na zielonym wyrwałem do przodu, szybko dobiłem do 60 km/h i wrzuciłem piąteczkę, aż tu nagle na moim pasie kilkanaście metrów przede mną ląduje gołąb. Obok mnie Jeep więc pasa zmienić nie mogę, za mną golfista na zderzaku więc ostro hamować też nie, zdąrzyłem tylko zdjąć nogę z gazu i lekko przyhamować, cały czas miałem nadzieję że ten lotnik, jak jego koledzy, szybko wystartuje ale niestety, chyba był po obfitym śniadaniu bo zdążył tylko walnąć kloca i poderwać się na wysokość grilla. Przydzwoniłem w niego, odbił się jeszcze od przedniej szyby i przeleciał majtając skrzydłami za kijankę, w lusterku tylko widziałem, że dobili go jadący za mną
Cóż - żona w szoku powypadkowym, dziecko siedziało z tyłu i patrzyło w druga stronę, więc nieświadome sytuacji, kijanka (o dziwo) nawet jednego zadrapania nie ma za to ja mam doła moralnego
lekki upgrade tytuł
b_k
Ruszałem ze świateł na dwupasmówce jako pierwszy, ogólnie jak to rano tłok, na zielonym wyrwałem do przodu, szybko dobiłem do 60 km/h i wrzuciłem piąteczkę, aż tu nagle na moim pasie kilkanaście metrów przede mną ląduje gołąb. Obok mnie Jeep więc pasa zmienić nie mogę, za mną golfista na zderzaku więc ostro hamować też nie, zdąrzyłem tylko zdjąć nogę z gazu i lekko przyhamować, cały czas miałem nadzieję że ten lotnik, jak jego koledzy, szybko wystartuje ale niestety, chyba był po obfitym śniadaniu bo zdążył tylko walnąć kloca i poderwać się na wysokość grilla. Przydzwoniłem w niego, odbił się jeszcze od przedniej szyby i przeleciał majtając skrzydłami za kijankę, w lusterku tylko widziałem, że dobili go jadący za mną
Cóż - żona w szoku powypadkowym, dziecko siedziało z tyłu i patrzyło w druga stronę, więc nieświadome sytuacji, kijanka (o dziwo) nawet jednego zadrapania nie ma za to ja mam doła moralnego
lekki upgrade tytuł
b_k