Chyba jakieś fatum nade mną zawisło ... Jak nie szczury to teraz znów jakieś dziwne ustrojstwo ... ale do rzeczy.
W niedzielę w 04.05 wyskakuję na obwodnicę 60 km/h 4 bieg, wdeptuję gaz, rozpędzam autko i wszystko jest ok do 2500-2600 obr./min. a w tym momencie jakbym hamulec nacisnął ... wyraźnie tak jakby komputer wyłączył turbinę, dalej auto szło dokładnie do 2800 obr./min i koniec, gaz w podłogę i nic, ba nawet gorzej niż nic bo dostaje czkawki - dokładnie takiej jakby paliwo się kończyło. Wrzuciłem 5 i daje gaz w podłogę i znów to samo ... 2500-26000 turbina stop i dalej ledwo ciągnie do 2800 i koniec 130km/h na liczniku, gaz do deski i czkawka dławienie się silnika. Zjechałem na Spacerową i testuję dalej ... 1, 2, 3 to samo ... mało tego, wrzuciłem luz i gaz w podłogę .... a wskazówka obrotomierza zatrzymała się zgadnijcie gdzie ... tak ... BINGO - 2800. Najlepsze jest to, że oczywiście żadna kontrolka się nie świeciła, dosłownie myślałem, że dioda przy Check Engine mi się spaliła, więc stanąłem na poboczu i wyłączyłem silnik żeby to sprawdzić. Przekręcam kluczyk w stacyjce, ale oczywiście wszystkie kontrolki były sprawne. Odpaliłem auto, luz, gaz w podłogę i co ... wskazówka obrotomierza leci spokojnie do 4000 obr./min, na 1 to samo 2, też. Jak ręką odjął. Od tamtego czasu przejechałem ponad 400 km i wszystko wydaje się być w najlepszym porządku ... nie wiem co o tym myśleć. W weekend podjadę do serwisu, niech sprawdzą ... może są jakieś błędy na kompie ... Miał ktoś z szanownych forumowiczów coś podobnego miał/wie co to za cholerstwo było? Jakieś przypuszczenia? Dodam, że paliwo zawsze kupuję wyłącznie na firmowych (nie patronackich) stacjach LOTOS'u, więc to nie była raczej wina złego diesla. HELP!
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)