roberto napisał(a):Ja tam wiem jedno - castrola więcej nie kupię, już wolę mobil1
a ostatnio jeden z doradców podczas przeglądu przyznał, że napraw silników po castrolu jest zdecydowanie więcej niż chociażby po lotosie i po rozebraniu silnika wszystko jest zaszlamione. Nie wiem czy to prawda ale skoro w ASO się słyszy takie rzeczy to coś chyba w tym musi być...
Tak się składa że mam dużo do czynienia z mechaniką samochodową (jestem diagnostą samochodowym) i nie raz rozbierałem i składałem silniki samochodowe pracujące na olejach silnikowych różnych producentów. W czasie swojej pracy nie spotkałem się z nadmierną awaryjnością silników pracujących na olejach Castrola. Najwięcej usterek silników wynikało z niewłaściwej eksploatacji przez użytkowników (brak regularnych wymian płynów eksploatacyjnych, stosowanie niewłaściwych olei, jazda zimą z wodą w układzie chłodzenia, nadmierne kręcenie silnika - pseudo sportowa jazda, brak "wychładzania" turbiny po długiej jeździe z dużymi prędkościami, gwałtowne przygazówki na zimnym silniku zaraz po uruchomieniu - szczególnie w czasie mrozów itd.), a także wynikających z winy samego producenta jednostki napędowej, takie np. jak : zbyt ciasno spasowane panewki z wałem korbowy, niewłaściwie dobrane stopy metali do produkcji poszczególnych podzespołów silnika itd (można by długo wymieniać).
Castrol jest powszechnie dostępnym olejem samochodowym, najczęściej polecanym przez sprzedawców w sklepie (dostają dobrą cenę na tą markę od hurtowników i mają na nim dużą marżę) i leje go do silników większość warsztatów zajmujących się min. wymianą płynów eksploatacyjnych. Śmiem przypuszczać że z popularności i masowego stosowania zrodziła się legenda większej awaryjności silników pracujących na tym właśnie oleju. Osobiście miałem do czynienia z samochodami pracującymi na Castrolu, które miały nakręcone na liczniku ponad 300 tyś km., a niektóre nawet ponad 400 tyś km, w których jedyne awarie jakie występowały to uszczelnienie miski olejowej, pokrywy zaworów itp. (uszczelki uległy degradacji ze względu na wiek i przebieg) i nie spotkałem się w nich z zjawiskiem "zaszlamienia". Perełką w mojej karierze jest volvo mojego kolegi, które przekręciło licznik - przejechało ponad 999 tyś. km i dalej nawija kilometry, a jedynie co zostało w nim wymienione to pompa wtryskowa. Silnik w tym volvo też pracuje na Castrolu.
Żeby nie było niedomówień nie jestem zwolennikiem stosowania oleju konkretnego producenta. Sam do wszystkich swoich samochodów zalewałem Castrola, zaś do motocyklów (swojego i żony) leję już Motula, a mógłbym przecież zalać je Castrolem. Moim zdaniem najważniejsze jest aby stosowane płyny eksploatacyjne odpowiadały parametrom przewidzianym przez producenta danej jednostki napędowej, a wybór marki należy już tylko do użytkownika, zasobności jego portfela i dostępności poszczególnych olei na rynku.