3 lata temu też miałem "szkodę całkowita" z PZU.
Wrak sholowany przez holownik z PZU i do warsztatu wskazanego przez PZU. (nie miałem czasu szukać, była Wigilia godzina 22.00
)
Warsztat dał auto zastępcze - miało być gratis, okazało się że gratis tylko jak będę go naprawiał u nich. Nie wiem czy mnie źle poinformowano, czy ja źle zrozumiałem. Po rozmowie z szefem warsztatu wyszło na to, że oni wystawili mi rachunek za użytkowanie auta zastępczego przez chyba 10 dni , a ja ten rachunek dałem PZU - nie zakwestionowali go. Zapewne wpływ miała pora zdarzenia i odległość od miejsca mojego zamieszkania - 150km, choć ja uważam że powinno się należeć jak psu buda, jeśli jest szkoda z OC sprawcy.
Po orzeczeniu całkowitej szkody zaproponowali odszkodowanie w wysokości wartości auta minus wartość wraku. Wartość wraku ocenili wystawiając go na jakimś wewnętrznym portalu aukcyjnym - otrzymaną cenę powiększyli o 10% - bo niby to mieli być handlarze, wiec na "wolnym rynku" otrzymałbym więcej. Natomiast jeśli sprzedałbym wskazanemu przez nich gościowi (który dał największą cenę) to dają mi te 10%.
Ponieważ wycena auta była dla mnie satysfakcjonująca (odnowiłem ubezpieczenie niecały miesiąc przed zdarzeniem, wiec PZU nie bardzo miało z "czego" uciąć
) a zależalo mi na szybkim otrzymaniu kasy na zakup nowego auta - postąpiłem w/g zaleceń PZU - wrak kupił gość wskazany przez nich.
Nie wiem czy i teraz procedury u nich są takie same. W/g znajomego prawnika ich sposób wyceny wraku i "zmuszaniu" aby go sprzedać konkretnej osobie jest niezgodny z prawem. On sam miał podobne zdarzenie i się wtedy z nimi procesował, że powinni zapłacić całość odszkodowania a wrak sobie zabrać. Ale nie wiem jak to się skończyło w jego wypadku.
Ja w każdym razie już po miesiącu pomykałem "nowym" autkiem.