No i stało się ... .
Dopadła mnie drogowa zmora pod postacią Daewoo Tico, którego kierujący koniecznie chciał się zmierzyć ze mną w zderzeniu czołowym.
A było to tak: jadę sobie Drewnowską w kierunku Unii, mijam po lewej wjazd do BP i Lidla,
zbliżam się do niewielkiego łuku przed wiaduktem kolejowym.
Z naprzeciwka jedzie czerwone Tico, które nie wiadomo czemu zjechało na mój pas jazdy.
Jedni nazywają to cudem, drudzy szczęściem inni zaś opatrznością tego na górze. W każdym razie udało mi się wywinąć z czołowego
ale zabrakło czasu i miejsca by się wywinąć od kolizji i spotkaliśmy się swoimi prawymi bokami.
Zjechałem na pobocze i patrzę w lusterka, a koleś skręca w boczną uliczkę i sp%#$&lił z miejsca kolizji.
Nim zawróciłem i pojechałem z nim, po kolesiu nie było śladu i zostałem z ręką w nocniku:
auto rozbite, sprawca odjechał a numeru rejestracyjnego NIE MA
I tak z prawego boku, nieuszkodzony został tylko tylny zderzak i o dziwo lusterko, wstępny kosztorys to 17 000, 18 000 PLN.
No i z wyjazdu lipcowego doopa.