no i piz..a musiał mi wyjechać pod koła

Bezpieczeństwo... / Safety

Moderator: Żandarmeria

AUTOR WĄTKU
tede_w
 

14 lis 2008 23:13

misiek1 napisał(a):Acieslin- 81% wypadków powodują mężczyźni,bo są zdecydowaną większością na drogach 8-) To tak pół żartem,pół serio
Tede_w mam nadzieję, że dostaniesz kasę na naprawę, choć szczerze mówiąc słabo to widzę(sorry za bezpośredniość). Choć to zabrzmi dziwnie, to często bywają niejasne układy pomiędzy ubezpieczycielem, a firmą leasingową. Jestem przekonany, że nawet jak sprawa się potoczy nie po Twojej myśli, to auto i tak nie trafi na złom.


Jasne że nie trafi na złom.

Ubezpieczyciel wycenia auto na kwotę X.

Wrak auta na kwotę Y.

To co dostajesz z ubezpieczenia to :

X-Y ,gdzie Y - cena za jaką sprzedałeś "wrak" auta (ubezpieczyciel pomaga Ci je sprzedać).

W moim przypadku mogę dostać figę z makiem,zależy jak mi leasing rozliczą :/

AUTOR WĄTKU
rsimon
 

15 lis 2008 01:18

NORMALNIE BAJKA W TYM KRAJU.......

to nie jest bajka, to życie
1. zdecydowałeś się leasing to ponosisz tego konskwencje
IMHO kredyt jest lepszy, mimo iż często trochę droższy ale nie doprowadza do takiej sytuacji
2. rozumiem twoją sytuację i szczerzę współczuję, ale przestań rzucać mięsem bo znów nam zamkną wątek

AUTOR WĄTKU
rsimon
 

15 lis 2008 01:22

<span>tede_w</span> napisał(a):(ubezpieczyciel pomaga Ci je sprzedać)

no ciekawe który :?:
pobożne życzenia
podaj choć jeden racjonalny powód
nie chcę kopać leżącego ale jeżeli myślisz że ktoś ci pomoże to jesteś w dużym błędzie

AUTOR WĄTKU
teon
 

15 lis 2008 02:56

Jeżeli w ubezpieczeniu jest punkt że przez rok zwracają 100 % wartości auta to teoretycznie jesteś tylko w plecy o koszt leasingu przez te kilka miesięcy użytkowania. Jeżeli dobrze rozumiem obawiasz się tego że leasingodawca mając pewną kwotę inicjalną oraz ileś tam rat od ciebie będzie robił to w ten sposób aby odzyskać tylko swoją część i wyjść na 0 albo lekki + doliczając jakieś tam ukryte koszty. Czyli np. cena auta 70000, Twoje wpłaty 35000, koszt leasingu przez okres użytkowania 3000, Odszkodowanie wyniesie 45000+wrak 25000. 70000+3000-35000=38000-tyle firma powinna zabrać sobie z ubezpieczenia. Tobie zostaje 7000+ kasa za wrak czyli powinno być 32000 zł (i tu jest chyba największy znak zapytania bo ciekaw jestem czy firma leasingowa po zaspokojeniu swoich roszczeń będzie chciała walczyć o różnice pomiędzy wyceną wraku a faktyczną ceną za którą go sprzedała). W powyższych wyliczeniach zakładałem że ubezpieczenie przez pierwsze parę miesięcy obejmuje zwrot 100% wartości auta. Jeżeli nie to kwota dla Ciebie będzie mniejsza o utratę wartości. Daj znać co i jak się potoczyło, bo ojciec bierze auto w leasing i jestem ciekaw czy obawy/opinie co do tej formy finansowania sa prawdziwe.

AUTOR WĄTKU
e2rdo
 

15 lis 2008 08:56

nie przypuszczałem z z leasingiem może być tyle problemów w przypadku szkody całkowitej
opisuj systematycznie co i jak
będzie dla potomnych ;)

AUTOR WĄTKU
less
 

15 lis 2008 10:22

rsimon napisał(a):
<span>tede_w</span> napisał(a):(ubezpieczyciel pomaga Ci je sprzedać)

no ciekawe który :?:
pobożne życzenia


PZU na przykład, choć z tego cowiem nie każdy oddział. Ja wielokrotnie widziałem jak PZU wskazywało podmiot który kupi wrak za 90 % wycenionej przez nich kwoty. Było to dokładnie 90 % a nie 100 % a PZU uzasadniało to faktem że jest wolny rynek i możesz sobie znaleść lepszą ofertę

AUTOR WĄTKU
tede_w
 

15 lis 2008 11:06

less napisał(a):
rsimon napisał(a):
<span>tede_w</span> napisał(a):(ubezpieczyciel pomaga Ci je sprzedać)

no ciekawe który :?:
pobożne życzenia


PZU na przykład, choć z tego cowiem nie każdy oddział. Ja wielokrotnie widziałem jak PZU wskazywało podmiot który kupi wrak za 90 % wycenionej przez nich kwoty. Było to dokładnie 90 % a nie 100 % a PZU uzasadniało to faktem że jest wolny rynek i możesz sobie znaleść lepszą ofertę


Hestia też ma "pomóc" sprzedać wrak...

AUTOR WĄTKU
e2rdo
 

15 lis 2008 11:07

<span>tede_w</span> napisał(a):wrak...

masz jakieś fotki tego rozbitego ceeda?

AUTOR WĄTKU
tede_w
 

15 lis 2008 11:08


AUTOR WĄTKU
e2rdo
 

15 lis 2008 11:13

nie no, żle się wyraziłem bo te już znam :P chodzi mi o jakieś takie dokładniejsze ;)
typu - co się da jeszcze z tego uratować :]

AUTOR WĄTKU
tede_w
 

15 lis 2008 11:18

e2rdo napisał(a):nie no, żle się wyraziłem bo te już znam :P chodzi mi o jakieś takie dokładniejsze ;)
typu - co się da jeszcze z tego uratować :]


Dokładniejszych nie mam,mam tylko zrobione telefonem komórkowym.
Ja leżę w łóżku z nogą gipsie więc nie mam jak ich zrobić... :|

AUTOR WĄTKU
e2rdo
 

15 lis 2008 11:22

heh, no się kuruj i zdrowiej szybko ;)

AUTOR WĄTKU
qzim
 

Re: no i piz..a musiał mi wyjechać pod koła

15 lis 2008 12:21

maciejkiner napisał(a):Witam

Wspolczuje, ale jako poznaniak powinienes wiedziec, ze to Hetmanska, a nie Chetmanska ;)



heh, no chodzilo mi o kasprzaka/chociszewskiego:) troche mnie emocje poniosly wtedy...
fotki:
http://kuzimski.com/photo1.jpg
http://kuzimski.com/photo.jpg

z wierzchu nie wyglada to tak zle, ale jak sie spojrzy do srodka to wszystko polamane/powyginane, silnik chodzi bez problemu i mam nadzieje ze przednia oska i uklad kierownicy nie jest tkniety...szczescie takze ze poduchy nie walnely...predkosc nie byla duza, ale niestety wyjechala mi prosto pod kola i nie bylo czasu na hamowanie. Jeśli chodzi o naprawę to czekam na agenta jej ubezpieczyciela..zobaczymy co dalej...ciekawostka jesli chodzi o samochod zastepczy, myslalem ze to normalne, ze serwis daje auto zastepcze, ale mi powiedzieli, ze dają tylko gdy w pakiecie ubezpieczenia winnej jest to przewidziane i to tylko od momentu rozpoczecia naprawy na okolo 4 dni...a jakbym chcial z mojego ac to tak samo tylko strace znizki...nie wiedzialem ze to taki idiotyzm jest...

ciekawe jest to, że zawsze jadąc samochodem w każdym miejscu staram się przewidzieć wszystkie możliwe sytuacje i...to co sie stalo po prostu mnie przerasta...nigdy nie zapomne widoku wyjezdzającego samochodu, ktorego kierowca wjezdzając na moj pas patrzy się w drógą stronę...naciskam hamulace i klakson z caej sily...nic zero reakcji i jej i mojego samochodu (zaczalem hamowac na mokrych pasach dla pieszych)..ostatnia nadzieja, ze kobita ruszy z kopyta i pojedzie, a ona sie zatrzymuje bo z naprzeciwka jedzie inny samochod i jej nie pusci, a ja juz nie mam gdzie uciec...chwycilem sie mocno za kierownice (to moj pierwszy wypadek i nie mialem przekonania do pasów) no i bęc...mała prędkość (~50), a siła uderzenia przerosła moje wyobrażenia...poważnie strach się bać co by to było gdybym jechał gdzieś 100. Generalnie nic mi nie jest, bolą mnie wszystkie staw, zebra, kregoslup i ciesze sie ze nic powaznego mi sie nie stalo, ale jestem takim czlowiekiem ktory emocjanalnie zwiazuje sie z samochodem i serce mnie boli jak patrze na te zdjecia...

AUTOR WĄTKU
asfilm
 

15 lis 2008 12:27

Łeeee szpachla szpachla i jeszcze raz szpachla ;) Nie no serio to raczej nie skończy sie na szkodzie całowitej. Więcej paniki niż to warte. Skończy się na wymianie elementów i dobra jest, jeszcze pognasz miliony kilometrów swoją kijanką.

AUTOR WĄTKU
qzim
 

15 lis 2008 12:38

a jeśli chodzi o baby za kółkiem to tylko z nimi mam problemy....od dwoch lat jezdze samochodem i pomijając doslownie kilka przypadkow gdzie jakis mlody koles calibrą "szalał", albo jakiś dziadek nie wiedział co robi za kierownicą...a tak to kobity zawsze stwarzają największe ryzyko na drosze (przynajmniej w miescie) bo pewnie na normalnych drogach jest odwrotnie.

AUTOR WĄTKU
e2rdo
 

15 lis 2008 13:00

czasem tak bywa że za kierownicą ludziska myślą o wszystkim tylko nie o prowadzeniu pojazdu
ale na to nie ma siły
trzeba po prostu uważać i myśleć za innych ale to i tak niekiedy nie wystarczy

AUTOR WĄTKU
wik
 

15 lis 2008 13:54

Fakt autentyczny!!!
Kiedyś stałem sobie przed czerwonymi swiatłami. Jechałem z synem. Pyta się on - po co są zagłówki? Ano syneczku są po to, żeby...... W tym momencie z tyłu dostałem potężne uderzenie. Nasze głowy walnęły w zagłówki. -... żeby m.in. ratowały nasze życie. Przekonałeś się po co są? - dokończyłem co zacząłem.
Wychodzę z auta i widzę paniusię za kierownicą auta, które mnie walnęło. Lakonicznie tłumaczyła mi, że po prostu mnie nie widziała.
Drugi raz też stałem na czerwonym i znów uderzenie w mój tył. Tym razem facet. Spisujemy wszystkie dane i widzę prawo jazdy faceta, a na nim wszystkie uprawnienia, od A do E. Zawodowy kierowca.
Tak to w życiu bywa. Ale moim zdaniem, gdyby na swiecie były tylko same kobiety- kierowcy lub jeżdżący jak one, to byłoby mniej wypadków i to mniej tragicznych. To taki mój prywatny osąd.

AUTOR WĄTKU
tede_w
 

15 lis 2008 15:34

Ja nawet nie będę opisywał co baby wyprawiały za kierownicą jak jeszcze jeździłem kianką po Warszawie bo co poniektórzy to pospadali by z krzeseł.... NIGDY facet nie zajechał mi drogi. NIGDY

AUTOR WĄTKU
rsimon
 

15 lis 2008 21:15

<span>less</span> napisał(a):rsimon napisał:
<span>tede_w</span> napisał:
(ubezpieczyciel pomaga Ci je sprzedać)

no ciekawe który Question
pobożne życzenia


PZU


<span>tede_w</span> napisał(a):less napisał:
rsimon napisał:
tede_w napisał:
(ubezpieczyciel pomaga Ci je sprzedać)

no ciekawe który Question
pobożne życzenia


PZU na przykład, choć z tego cowiem nie każdy oddział. Ja wielokrotnie widziałem jak PZU wskazywało podmiot który kupi wrak za 90 % wycenionej przez nich kwoty. Było to dokładnie 90 % a nie 100 % a PZU uzasadniało to faktem że jest wolny rynek i możesz sobie znaleść lepszą ofertę


Hestia też ma "pomóc" sprzedać wrak...


a sprawdziliście te rewelacje w praktyce, bo ja akurat tak :!:
miałem ubezpieczenie w PZU, koleś wjechał mi d... hondy, likwidacja szkody hdi - stara samopomoc
najpierw wycenili mi śmieszne pieniądze, a potem jak zacząłem się odwoływać wycenili szkodę całkowitą biorąc pod uwagę wartość auta sprzed wypadku na kwotę w okolicy kwoty jaką uzyskałem za sprzedaż rozbitego kolejne odwołanie, powołałem się na kilka paragrafów, zagroziłem sprawą w sądzie i odpuścili dostałem całkiem ładną kwotę. Na moje pytanie o pomoc w sprzedaży wraku dowiedziałem się cytuję: "to nie nasza sprawa".
I tak w praktyce to najczęściej wygląda.
Oczywiście zawsze zdarzają się wyjątki.

AUTOR WĄTKU
Woody
 

16 lis 2008 02:59

qzim ja auto zastepcze dostalem na caly czas naprawy a u mnie to bylo okolo tygodnia, i to bez problemu dostalem auto nawet wtedy kiedy odtawielm auto do naprawy gwarancyjnej wiec to zaelzy tez od ASO

Poprzednia stronaNastępna strona
Powrót do Bezpieczeństwo
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi / Wyświetlone
    Ostatni post

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

Partnerzy

Części Kia

https://pesca-sklep.pl