Mieszkam na Brochowie, spotkać mnie można w różnych miejcach, kilka razy w miesiącu jestem na spotkaniach loży szyderców w KFC na Armii Krajowej
Zaczynamy story w momencie gdy śmigam nowym Fiatem Doblo "blaszak" - 1,6 multijet 105KM ale z przyczyn strategicznych oddaję go koledze i przesiadam się do Ceeda 1,6 CRDi 115KM. Pierwsze wrażenie - jest zrywniejszy i mniej pali ale w środku jest głośno i prowadzi się jak nieszczęście. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - na tej samej drodze (połatanej) Doblem leciałem spokojnie 140-150 relaksując się widokiem pięknego lasu a po przesiadce do Ceeda przy 110 zacząłem się bać. Zwłaszcza na zakrętach z nierówną nawierzchnią tylne koła próbowały wyprzedzić przednie... Jako że prywatnie ujeżdżam auta tylnonapędowe to początkowo odruchowo dodawałem gazu co oczywiście pogarszało sprawę
Po pierwszej wycieczce umówiłem się do ASO na sprawdzenie geometrii kół, uznałem że coś jest spaprane. Niestety, pomiary wyszły ok co bardzo mnie zasmuciło
Identyczne odczucia miał kolega który dostał drugą kijankę - 90KM.
No nic, popłakałem cichutko w kąciku za Doblo a potem się przyzwyczaiłem
Kolega dość szybko zaliczył zjazd do ASO na lawecie - w czasie jazdy zapaliło się większość kontrolek włącznie z check engine, diagnoza - umarł licznik. Wymieniono na gwarancji.
W moim do ok 60kkm nie działo się kompletnie nic, na przeglądzie przy 80kkm okazało się że przednie zaciski "stoją" i konieczna jest ich regeneracja, pojawił się też luz na maglu. Nie mogłem wyjść z podziwu: po 80kkm? Wiecie, prywatnie miałem Forda, z przebiegiem 200kkm+ i pojęcie luzu na maglu nie istniało, we wcześniejszych firmowych autach (Skoda Fobia, Peugeot Partner, Citroen Berlingo) też nic takiego do 200kkm nie występowało... No ale, za drobną opłatą (gwarancja oczywiście nie obejmuje, hahahaha) części zostały zregenerowane. Zgłaszałem też problemy z wrzucaniem biegu wstecznego ale usłyszałem że "ten typ tak ma".
Jakiś czas później auto zaczęło ściągać w lewo, do tego stopnia że lewe łuki autostradowe robiło same, kierownicy nie mogłem wypuścić z rąk. Umówiłem się w ASO na sprawdzenie zawieszenia i ewentualną geometrię. Diagnoza - wszystko jest OK. No to zaprosiłem ludka z GAMu na przejażdżkę po AOW - no ściąga. Diagnoza - opony. Jako że został z miesiąc do kupna nowych zimowych to poczekałem. Po założeniu - auto ściąga. Przełożyliśmy tył na przód. Ściąga. Ponowna wizyta w ASO. Wszystko jest OK. Nosz w mordę kopana, nie jest OK. Przyszedł mechanik - no wie Pan, możemy wymieniać wszystko po kolei i sprawdzać efekty bo na zawieszeniu nie ma jakichkolwiek śladów uderzenia itp... Musiałem odpuścić ponieważ na wymianę "wszystkiego" nie zgodził się szef. Jako ciekawostkę powiem Wam że kolegi Ceed ściągał w prawo, tyle że delikatniej.
No nic, pokombinowałem z ciśnieniem w oponach oraz balastem i nieco złagodziłem to ściąganie...
Przy ok 100kkm zostawiłem auto na ok miesiąc na parkingu (grudzień/styczeń), po powrocie przy hamowaniu coś się tłucze w okolicach tylnych kół. Rzuciłem okiem na tarcze, trochę podrdzewiały ale bez przesady... pojeździłem kilka dni, tłucze się dalej. Więc ASO. Sprawdzili i? Tak, zgadliście, wszystko jest OK!
Zabieram ludka na przejażdżkę. Przy hamowaniu coś stuka, no nie da się nie zauważyć. Ludek poskrobał się po głowie - możemy wymienić tarczobębny + klocki, ale wie Pan, te co są to jeszcze są ok... A na pewno nic mi nie odpadnie w czasie jazdy? Nieeeeee, wszystko jest OK!
No więc ochoczo stukając przy hamowaniu przejeździłem 20kkm.
CDN